piątek, 14 czerwca 2013

Urządzenie paramedyczne

 Chciałabym was poinformować o urządzeniu paramedycznym Quantec. Zapraszam was serdecznie do zainteresowania się nim. http://quantec-terapia.pl/
 Sprzęt jest sprawny i godny zaufania. Jestem pewna, że przypadnie wam do gustu. U mnie sprawdził się znakomicie! Służy do instrumentalnej biokomunikacji. Na plus oceniam także cenę! Polecam z czystym sumieniem, Ironiczna97.

środa, 13 lutego 2013

Rozdział III Part II

Przepraszam Was za tą strasznie długą nieobecność. Zepsuł mi się laptop. Niby mogłam dodawać posty z komputera przyjaciółek, ale na moim miałam napisane kolejne rozdziały. Najgorsze jest to, że informatyk zresetował dysk czy coś tam (nie wiem, nie znam się na tym ;p) i wszystko się usunęło. Byłam taka wściekła.. No, ale teraz mam nauczkę- będę wszystko kopiować na pendrive ;( 




Part II

 Wchodząc do galerii handlowej, zachwycałyśmy się z dziewczynami wystawą sklepu z butami. To taka moja mała słabość. Ubieram się zwyczajnie, nie lubię tych wszystkich modnych rzeczy, które muszą się każdemu podobać, bo tylko wtedy są na topie. Buty jednak, to co innego. W każdym rodzaju znajdę takie, w których się zakocham. No i dobrze. To miłe mieć jakieś zainteresowania.
 Wszędzie znajdowały się szyldy zachęcające do wejścia, a chłopcy się niecierpliwili, bo mieliśmy przecież iść na piwo.
 - Czekajcie, my wejdziemy jeszcze tylko tu. Oooh! Dziewczyny, nie wytrzymam. Są genialne!! Muszę je mieć. I te… Błagam, żebym już żadnych nie zobaczyła, nie mam aż tyle kasy… Ludzie, no to jest po prostu przestępstwo, tak wyłudzać pieniądze od niewinnych ‘butomanek’… Świństwo! – I tak cały czas. Taka już jestem. I dobrze mi z tym. Chyba.
 Kupiłam sobie dwie pary, bo tylko na tyle było mnie stać. Mam nadzieję, że to jeszcze nie zakupoholizm. Ale naprawdę są śliczne. Niebieskie, na koturnie, z piękną małą kokardką na boku i czarne, klasyczne, z zamszu. Poziom endorfin warty swojej ceny.
 Jak już wyszliśmy z butiku, skierowałam się ku ruchomym schodom, prowadzącym do wyjścia. Obok mnie szła Zuza i Wojtek. Domik, Nikola, Adrian i Ada szli z tyłu. Wiem tylko tyle, że jakiś gówniarz za szybko biegł, i podciął Adze nogi. Usłyszałam jej krzyk, i zdążyłam się odwrócić, jak już upadała. Auć, bolało. Oczywiście wszyscy podbiegliśmy do niej. No z wyjątkiem Adriana, który poszedł gonić małolata.
 - Nic mi nie jest, to chyba tylko kostka…Mam nadzieję…
 - Ada, to musi zobaczyć lekarz. Nie możesz teraz z nami włóczyć się po parku, pewnie byś z resztą nie dała rady. – Serio, po raz pierwszy obchodził mnie jej los. – Nie próbuj udawać bohaterki, chodź, chłopaki pomogą, zawieziemy cię do szpitala.
 - Do szpitala? Chyba żartujesz?! Nigdzie nie idę. Daj mi spokój! – Wstała gwałtownie, i chwiejąc się doskoczyła do barierki i stała tam, najwyraźniej wściekła, że nie może sobie poradzić.
 - Ej, wyluzuj, kotku, Roksana ma rację, musi cię zobaczyć lekarz, bez dyskusji.- Biedny Wojtek, był zdezorientowany, zresztą jak my wszyscy. Co jest takiego strasznego w szpitalu? Jasne, że nie jest to przyjemne, ale chodzi o zdrowie.
 - Nie! – warknęła. Zacisnęła zęby, wyraźnie powstrzymując jęk bólu.
 - Dość tego, nie oszukasz nas. Ada, nie zachowuj się jak dziecko! Nie ma czasu do stracenia, to może być coś poważnego.- Dziewczyna tak zbladła, że normalnie jej nie poznawałam. – Idziemy. Chwila, gdzie Adrian? – Odwróciłam się, przeszukując wzrokiem tłum ludzi, przyglądających się zdarzeniu. Zobaczyłam go po chwili, biegł szybko, potrącając ludzi.
 - Nie udało mi się! Cholera! Uciekł, smarkacz. Dobra, trudno, jak Ada…? – Jego wzrok padł na stojącą przy barierce dziewczynę i ludzi wokół. – O co chodzi? Jakiś problem? Czemu jej nie pomożecie normalnie stanąć? – zdezorientowany, zastanawiał się, co się dzieje. W sumie, nie dziwię się. Powinniśmy już się zbierać do szpitala, a tu jakieś zbędne kłótnie. No i ta dziwna reakcja Ady… Nie wiedziałam, co o tym myśleć.
 - Ada.. nie chciała… To znaczy, miała wątpliwości, czy trzeba jechać do szpitala, ale już ją przekonaliśmy, prawda? – To Nikola, zwróciła się do niej dziwnie przesłodzonym głosem. Chyba zamierzała być miła. Niezbyt przekonujące.
 - Uhm, tak… Może rzeczywiście. – Wyraźnie chciała się zreflektować za tą swoją dziką furię. Ada zawsze była niezwykle opanowana, poważnie, nie wiem, co w nią wstąpiło. Nikt nie wiedział.