Part I
Beztroskim krokiem podeszłam pod blok. Jeszcze ich nie
ma, jestem pięć minut przed czasem. Świetnie, będę mogła się przygotować. Plan
był taki: zwodzić tą Nikolę tak, jak ona zwodziła Zuzę. Udawać jej
przyjaciółkę, przez jakiś czas (bolesny ten plan, ale co zrobić), po czym
zaatakować i zniszczyć jej życie, mając już dostęp do jej sekretów. Mój plan
miał pewną lukę, ale starałam się o niej nie myśleć. Chodzi o to, że jeśli Zuza
zobaczy jak ja się spoufalam z tą złodziejką chłopaków, może poczuć się
kompletnie osamotniona. Boję się. Boję się, że może jej w końcu coś odbić, no,
że nie wytrzyma i spróbuje targnąć się na swoje życie… Jak wtedy. Gdy zobaczyła
przez błąd lekarzy zakrwawione zwłoki swojego ojca. Powiem szczerze, że gdy mi
później opowiadała o tym, jak jego głowa była osobno, niedobrze mi się zrobiło.
Biedna dziewczyna. Tyle już przeżyła, a ma dopiero 17 lat. To naprawdę
niewiele. Mogę się założyć, że tam w środku ona panikuje przed kolejnym
cierpieniem. I to dla niej planuję tę słodką zemstę. Dla mojej przyjaciółki.
- Hej, Roksiu , jak leci ? – Ada pocałowała
mnie w policzek i wyszczerzyła zęby.
- Oh, przestań. Jeszcze raz nazwiesz mnie
‘Roksią’ to.. – zemszczę się jak na Nikoli, pomyślałam, ale powiedziałam tylko
– to pożałujesz.
- Ugh, już się boję. Co jest? Czemu ich
jeszcze nie ma? Dostałam smsa…
- Tak, tak, ja też. Dziwne, no myślałam, że
przyjdziesz już od razu z Wojtkiem. Gdzie on...?
- Wojtek… To znaczy, bo on… chyba.. na pewno
będzie. Po prostu nie.. nie kontaktowałam się dziś z nim.
- Ach, rozumiem. Chociaż nie, nie rozumiem.
Chcesz o tym pogadać? – Jej spojrzenie mówiło samo za siebie. Niemalże
słyszałam jej myśli ‘ Uwaga, strefa prywatna, niebezpieczeństwo’. Ale już mnie
to nie obchodziło. Podbiegłam kawałek, bo zobaczyłam kogoś wychodzącego z
bloku.
- Przepraszam, mogę wejść.. ? – Zawahałam się,
bo zdałam sobie sprawę, że mówię do Nikoli. – To ty? To znaczy.. co tu robiłaś?
- Byłam u Zuzy. – Wszystko się we mnie
zagotowało. Jak ona śmie w tak bezczelny sposób ingerować w jej życie, i na
dodatek robić to tak, że Zuza nie widzi w tym nic złego?!?! Co za tupet. Dobra,
Roks, pora na wprowadzanie planu w życie.
- Oh, no tak. Czemu jeszcze nie zeszła?
- Wiesz, chyba ma jakiś problem. Gadałam z
nią, ale wydawała mi się przygaszona. – To chyba oczywiste, że jest przygaszona,
suko! Najgorsze było to, że chciałam jej to wykrzyczeć, tak bardzo chciałam. A
musiałam się z nią zaprzyjaźnić. Dla dobra Zuzy. Muszę to sobie powtarzać, bo
inaczej wybuchnę.
- Nie, na pewno ci się wydawało. – Złapałam ją
za rękę i pociągnęłam w stronę Ady, która stała zdezorientowana po środku
podwórka. – Wiesz, wczoraj nie miałyśmy w ogóle okazji się dobrze poznać,
miałam parszywy nastrój. Zapomnij o tym, okej ?
- Nie ma sprawy. Właśnie byłam trochę
zdziwiona, bo Adrian mówił mi, że na pewno się będziemy dobrze dogadywać, i że
jesteśmy do siebie bardzo podobne. I wiesz? Fizycznie bardzo, co nie? A
psychicznie, to się okaże! – wybuchnęła mega sztucznym śmiechem. Zebrałam się w
sobie, i zrobiłam to samo.
- Czy mi się wydaje, czy to chłopaki idą? – To
Ada. Starała się zwrócić naszą uwagę. Naprawdę, coraz mniej ją lubię. Mam
wrażenie, że jest z nami tylko przez Wojtka, że on ciągnie ją do nas na siłę.
Niby mówiła, że nie gadali dziś ze sobą ale jednak...Jest chłodna w stosunku do
mnie. No i automatem, ja do niej też.
- Tak, to oni. – Pobiegłam w ich stronę,
ciągnąc za sobą Nikolę. Dziewczyna zdziwiona była moją zażyłością, pewnie
porównywała sobie moje wczorajsze zachowanie z tym dzisiejszym. No i dobrze,
może jej mózg się trochę rozgrzeje i zacznie wydajniej pracować. W ogóle,
zacznie pracować. Ta laska miała chyba IQ jakiejś lalki Barbie, pewnie myśli,
że jest fajna. Przesadzam chyba trochę, w końcu jej nie znam, ale naprawdę, mam dość. A najgorsze, że to dopiero początek tej mojej ‘przyjaźni’ z nią.
- Sorki dziewczyny, mieliśmy komplikacje. Już
wam wszyściusieńko mówię, otóż ten .. ten debil – Wojtek wskazał Adriana dusząc
się ze śmiechu – chciał poderwać jakąś lalę w tramwaju i rzucił jakiś badziewny
tekst…
- To miał być dowcip, ja później chciałem…
- Tak, wiemy Adi. Tylko, że się nie udało, bo
ten świński tekst usłyszała laska po 50-siątce i okazało się, że była mamą tej
wybranki Adiego. Jak ta nie zaczęła się wydzierać, że zboczeniec, że łotr, że
łobuz …- W tym momencie płakał już ze śmiechu. Zawsze to w nim lubiłam. Każda
jego emocja jest od razu ukazywana światłu dziennemu. Dzięki temu jest szczery
z natury. I to się ceni.
- Spierdoliliśmy z tego tramwaju na pierwszym
przystanku. Musieliśmy czekać na następny i się wszystko przedłużyło. – Wszyscy
się śmiali, więc ja też starałam się uśmiechać i udawać, że mnie to ubawiło. W
rzeczywistości spoglądałam na Adriana uważnie i spostrzegłam, jaki to jest
jeszcze dzieciak. Taki tani podrywacz. To wszystko, całe to moje zauroczenie w
nim prysło jak bańka. Poczułam się tak lekko, jak jeszcze nigdy. Gdy to
wszystko do mnie dotarło, zaczęłam analizować moją znajomość z nim i
zastanawiać się, jak to się stało, że nigdy nie widziałam tego prawdziwego
oblicza Adriana, no i się wyłączyłam. Przestałam chyba kontaktować na dobre
parę minut, bo Dominik szarpał mnie za rękę.
- Te, Roksana, obudź się. Coś się stało?
- Nie, nic – wyszarpnęłam mu się – Gdzie
idziemy, co dziś robimy? – Zwróciłam się nieprzytomnie do Nikoli, mojej nowej
przyjaciółki. Phi.
- Ja najpierw wejdę po Zuzę, a potem pójdziemy
na miasto, zaszaleć! Co wy na to?
- No Niki, świetny pomysł. Ja mam kasę, no i
pełnoletniość, więc.. Kto ile wypije?! – Niki? Niedobrze mi. Adrian wyraźnie
chciał być na miejscu Domika. Ojej, na nieszczęście nasza cukierkowa lala woli
innego. Co za pech!
- Haha ! Adi, to będzie melanż jak się patrzy
! Ja też dziś trochę kaski mam, więc luzik. Lecimy !
- Czekajcie, trzeba iść po Zuzę – Wow! Bravo, Domik
sobie przypomniał, że istnieje ktoś taki jak Zuza. Co za dupek, tak się
zarzekał, że ją kocha. Tyle czasu z nim zmarnowałam, omawiając strategię ich
swatania. I na co to wszystko? Doprawdy, oni odbierają mi resztkę mojej wiary w
płeć męską.
- To może my pójdziemy? – Nikola chyba chce
się ze mną przyjaźnić. Poszłyśmy razem po Zuzkę, ale widziałam, że ona uważa,
że lepiej byłoby by bez niej. Dobra z niej koleżanka, nie ma co. Typowe.
Gdy byliśmy już wszyscy w tramwaju, jadąc do
centrum, Nikola cały czas do mnie gadała. Śmiała się, wygłupiała. Ja niby też,
ale martwiło mnie to, że całkiem dobrze się z nią bawiłam. Patrzyłam jak Zuza,
zdziwiona tym wszystkim siedzi do nas bokiem i się nie odzywa, nie mogąc nic na
to poradzić. Nie chciałam jej mówić o moim nikczemnym planie. Nie teraz.
___________________________________________________
Part II trzeciego rozdziału dodam jeszcze dziś, po prostu teraz nie mam czasu, żeby napisać do końca i musiałam podzielić ;) Już teraz Wam mogę zdradzić, że coś się wydarzy, coś istotnego dla całej tej mini powieści ;-)