niedziela, 23 grudnia 2012

Rozdział II

  Czułam, że to zły pomysł, żeby z nią wychodzić. Niby nic się nie działo, była przerażająco miła dla nas wszystkich, ale po za mną nikt chyba nie czuł do niej niechęci. Dziewczyna miała ciepły uśmiech, olśniewająco białe zęby, niczym z reklamy pasty do zębów, ładne duże oczy, a jednak nie potrafiłam jej zaufać. Nie teraz. No i jest jeszcze jeden fakt, zadziwiająco dobrze dogadywała się z Zuzą. Wiem, że to dziecinne, ale czułam jakby kradła mi przyjaciółkę. Siedziałam zasępiona z kuflem jasnego piwa w dłoni i pustym wzrokiem. Wkurzało mnie to, że nikt tego nie zauważał. Ignorując wszystkich, liczyłam na odrobinę uwagi. Chciałam, żeby ktoś (nie przeszkadzałoby mi, gdyby był to Adrian) mocno mnie przytulił i spytał, czy coś się stało. Ot tak, moja kolejna zachcianka. Odrobina ciepła.
  Nic z tego. Chyba jestem niewidzialna. Popijałam piwo w gronie znajomych, a czułam się jakbym piła je sama, niczym stara panna z kotem. Sama. Na wieki.
 Ech, przesadzam. Ostatnio jestem melancholijna. Ta głupia złodziejka przyjaciółek, Nikola, wybuchła głośnym śmiechem. Grr, miałam ochotę dać jej w ten upudrowany policzek z liścia. Gdy tak sobie słodko marzyłam, zaczepił mnie jakiś napity facet, dotknął mojego ramienia.
 - Te, lala, kopsnij no na piwko, nie bądź szmata.
 - Zabieraj łapy, obleśna mendo!! – krzyknęłam, po czym Wojtek i Adrian wzięli natręta pod pachy i wypchnęli za drzwi lokalu. Cała się trzęsłam. Spróbowałam sobie wyobrazić tą scenę, gdybym faktycznie była sama. Wzdrygnęłam się, nienawidziłam tych beznadziejnych, brudnych facetów szlajających się po barach. Że też takich ludzi wpuszczają!
 - Wszystko ok, Roks? – to Adrian. Martwił się o mnie! Zaczęłam znów oddychać.
 - No, powiedźmy. Ej, odprowadzisz mnie już do domu? Nie mam ochoty tu siedzieć, a sama trochę się boję iść, bo chyba już jest ciemno.
 - Ty, nie zabieraj nam Adiego, przecież daleko nie masz! No nie bądź taka, Roksana, nie psuj imprezy! – Wojtek ryknął na cały lokal. Tępy gówniarz. Zniszczył moje plany, bo Adi po jego wystąpieniu rozsiadł się przy tej suczis, Nikoli.
 - Świetnie – mruknęłam wściekła. Wzięłam zamaszystym ruchem torebkę z oparcia i wyszłam na zewnątrz. Od razu przywitał mnie rześki powiew powietrza. Sztachnęłam się nim głęboko, co mnie automatycznie uspokoiło. Tak, Roksana, czas na przemyślenia.

**

 Obudziłam się już z gotowym planem. Nie pozwolę zabrać sobie w tak łatwy sposób i przyjaciółki i chłopaka, na którym mi zależy! Jestem młodą kobietą, pora przestać wierzyć w to, że tupnę nogą a dostanę to czego chcę. Trzeba zawalczyć. Dać z siebie wszystko. A wtedy, w razie porażki, będę przynajmniej pewna, że zrobiłam to, co do mnie należało. To, na co mnie stać. Bo liczy się właśnie ta walka. Czasem to ona, ten moment dążenia do celu daje nam więcej satysfakcji, niż sama nagroda, medal czy jak to tam nazwać. W moim przypadku Adrian i Zuza. Zuza i Adrian. Nie wiem, co pierwsze, oboje są mi bliscy. I obu nie mogę stracić.
 - Siema, kocie – pocałowałam Zuzę w policzek, gdy już odczytałam smsa, że musi pogadać. Spotkałyśmy się jak zawsze, w kawiarni pod jej blokiem. Zamówiłam swoje ulubione cappuccino, po czym rzuciłam Zuzce ostre spojrzenie. Chwila prawdy. Spodziewałam się kazania, o moim niewybaczalnym zachowaniu na wczorajszym w pubie. Zaskoczyła mnie jednak, jak zawsze.
 - Nie wołałam cię tutaj, żeby robić ci wyrzuty. Od tego są chłopaki i Ada.
 - I nikola – dodałam złośliwie.
 - I nikola – potwierdziła – Nie wiem, o co ci chodzi, ani czemu jej tak nie lubisz. Nic ci nie zrobiła, nie znasz jej. Nawet nie próbowałaś jej poznać. Oceniłaś ją po wyglądzie. Mam rację, tak? Uważasz, że jest szmatą, bo założyła obcisłą miniówę i miała dekolt, co nie? Otóż, chcę ci tylko powiedzieć, że się mylisz. Ona nie jest taka. Zresztą zaraz będziesz miała okazję, zaprosiłam ją tutaj.
 - Co?! Co zrobiłaś? – Zabrakło mi tchu. Jak mogła. Zuza? Gdzie się podziała moja wrażliwa i empatyczna Zuza??? – Przecież wiesz, że to się nie uda. Znasz mnie. Nie zmienię nastawienia do niej. Nawet nie mam ochoty próbować. Wychodzę. – wstałam, ale mnie zatrzymała. Trzymała moją rękę, najwyraźniej nie zamierzając tym razem ustąpić. W jej oczach widać było ogniki, i jakiś taki zapał, coś, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że zwariowała. To do niej nie podobne. Naprawdę, co ta Nikola robi z tymi ludźmi! I czemu tylko na mnie nie działa ten jej zasrany urok? Doprawdy, mam już jej serdecznie dość.
 - Nie wychodź, proszę. To się musi udać. Ona zostaje. Zostaje w naszej paczce, czyli musicie się dogadać.
 - Nie rozumiesz, że ja jej nie cierpię.. Co? Co ty powiedziałaś? Że ona zostaje.. Nie. Nie zgadzam się. NIE. Ja też mam tu coś do powiedzenia, i nie zgadzam się, słyszysz ?! – Ludzie obok zaczęli się dziwnie patrzeć, bo krzyczałam już dość głośno. Ale nie obchodziło mnie to. Nie mogłam znieść słów Zuzy. Czułam się zdradzona.
 - Rokss, spokojnie, proszę cię. Zrozum, ona i Dominik, oni są parą. Nic już na to nie poradzisz.
 - Jak to, są parą? Nikola i Domik? Nasz Domik?? To znaczy.. Twój Domik.. – zamarłam, dotarło do mnie, jak to się wszystko dziwnie potoczyło. Wczoraj podrywała Adriana, a przynajmniej tak to wyglądało. – Zuza, dobrze się czujesz? Jak ty się w ogóle trzymasz? Wiesz, ja po prostu nie mogę w to uwierzyć. Ty na to wszystko tak zwyczajnie patrzyłaś? Patrzyłaś, jak ta zdzira zabiera ci Dominika?
 - Nie przesadzaj. Nie jest źle, to znaczy, to nie jego wina. No ona jest atrakcyjna, miła, i w ogóle, nie winię go. Naprawdę. – jej oczy mówiły jednak co innego. Po raz pierwszy od dwóch dni przestałam myśleć tylko o sobie. Strasznie mnie uderzył ten ból w oczach Zuzy. Moje problemy stały się od razu jakieś takie dziecinne i bezsensowne. Patrzyłam jak cierpi, i nie mogłam tego wszystkiego znieść. Przytuliłam ją mocno i wyszłyśmy po chwili z tej kawiarni. Poszłyśmy do parku. Karmiłyśmy kaczki i gadałyśmy. Opowiedziała mi resztę wczorajszego wieczoru. Siedzieli tam, aż w końcu ta Nikola i Dominik lekko upici poszli do jego mieszkania. Zuza dowiedziała się, że są parą od Adriana, który nieświadomy, że Zuzi zależy na Domiku się wygadał. W gruncie rzeczy podziwiam ją, ta głupia laska zniszczyła jej szanse na udany związek, a jednak ta nadal ją toleruje, nadal chce się z nią zadawać. Nie pojmuję tego, po co sobie zadaje tyle bólu, przecież jak się będzie z nią zadawać, to będzie ich razem widywać, patrzeć jak się obejmują, może całują. Zuza-masochistka. Kochana dziewczyna. Nigdy nie odrzuciłaby kogoś, nawet jeśli byłoby to w jej interesie.

 **
 „Bądź o 20.00 pod blokiem Zuzki. Adrian”

 Tego smsa dostałam przed chwilą. No dobra. Idę. I pokażę tej suce, co to znaczy zadzierać z Roksaną. I krzywdzić jej przyjaciółkę. Szykuje się miły wieczór. Nie ma co…



_________________________________________________________________________


? Co myślicie o tym rozdziale? Jeżeli są literówki (a pewnie są ;)) to proszę pisać. Ogółem wyrażajcie swoją opinię, i co myślicie o bohaterach i ich relacjach :)

8 komentarzy:

  1. Piszesz świetne teksty :) Na prawdę wciągnęła mnie ta historia i przypomina życie przeciętnego nastolatka. Na prawdę świetna ;D Powodzenia w dalszym pisaniu ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Naprawdę masz talent do pisania. Czekam na następny rozdział! I like it <3!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie. Zaciekawiło mnie to i licze na 3 roździał ♥


    Zapraszam do siebie i licze na kom i obs. shoowers.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdziwiona przeczytałam dwa razy. Brak literówek, chyba, że jakieś ominęłam. Brawo! Widzę, że się rozwijasz. Relacje, relacjami. Pamiętaj opowiadanie to świat, który sama tworzysz. Możesz robić z nim co tylko zechcesz :D
    Ps. zapraszam na mojego pierwszego Imagina :D
    http://my-red-sky.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. suuper :D bardzo przyjemnie się czyta :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Całkiem, takie leciutkie i całkiem przyjemne :)
    Czekam dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No właśnie 3 rozdział postaram się w ciągu 2 dni ;) Cieszę się, że się Wam podoba to co tu tworzę ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wstawisz trzeci jeszcze dzisiaj? Swietne opowiadanie ^^

    OdpowiedzUsuń